Przede wszystkim moda i ubiory to bardzo szerokie tematy. Są ludzie, ba, nawet całe grupy społeczne, które starają się modę trywializować i umniejszać jej znaczenie. Jednak zobaczmy czy robią to skutecznie, czy da się ominąć ten temat w naszym codziennym życiu?
Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie w sposób ściśle naukowy, najpierw powinnam zdefiniować pojęcia ubioru i mody, następnie wysnuć tezę i potwierdzić ją, bądź jej zaprzeczyć za pomocą znanych mi przykładów z literatury naukowej. Ja jednak nie uczynię tego w taki sposób, a sobie troszkę po swojemu porozważam. Z góry przepraszam za to, że tekst jest dość chaotyczny, ale tak jak napisałam - to są moje rozważania na temat. Mam nadzieję, że Wam się spodoba :) A szczególnie tym, którzy tak jak ja uważają, że moda jest w życiu ważna, bo właśnie tego zamierzam dowieść ;)
|
rys: www.pixabay.com |
A zatem moda to m.in.: cały przemysł odzieżowy (wytwarzanie tkanin, dodatków, projektowanie, szycie, nowoczesne maszyny, dedykowane programy komputerowe, wyposażenie krawieckie i in.), krawiectwo, edukacja (szkoły krawieckie, artystyczne, rzemieślnicze, kursy i warsztaty, książki, czasopisma), modeling, show biznes, historia mody i ubiorów, zawody związane z wytwarzaniem strojów (np. kaletnik, kuśnierz, merchandiser, szwaczka, projektant, sprzedawca, marketingowiec itd.), nauki społeczne badające co jest modne w danym czasie i dlaczego właśnie to, wielcy projektanci, style itd. itp. Czy wszystkie te tematy razem i osobno są rzeczywiście nieistotne?
Idąc dalej - ubiór ma cztery podstawowe funkcje:
1. ochrania przed czynnikami atmosferycznymi,
2. pomaga demonstrować status społeczny,
3. za pomocą stroju można wyrazić siebie,
4. oraz modelować sylwetkę (oczywiście zgodnie z obecnie panującym kanonem mody).
Ubrania są niezbędnymi przedmiotami codziennego użytku, są tzw. przedmiotami pierwszej potrzeby, czyli takimi, które są niezbędne do przeżycia. Nie wierzycie? No to spróbujcie bez ubrań przeżyć choć jeden dzień, szczególnie zimą. Najlichsze łachy - ale jednak trzeba mieć. Kloszardzi potwierdzają. Plemiona afrykańskie mocno ograniczają noszone przez siebie ubiory, ale nie ograniczają ich do zera. Tutaj moda ma niewiele do powiedzenia, raczej chodzi o ubiór sam w sobie.
Demonstrowanie statusu społecznego poprzez swój strój to zdecydowanie nie jest pierwsza potrzeba, ale jednak ma swoją istotną rolę. Ubiory służące pokazywaniu swojego statusu społecznego mają za zadanie przekazać innym informację, że dana osoba jest wyjątkowa, że np. nie do końca należy do społeczeństwa, jest łącznikiem pomiędzy światem ludzkim a magicznym lub boskim (kapłan, szaman, ksiądz), albo że np pełni w społeczeństwie wyjątkową rolę, czy też zajmuje się określonym zawodem (policjant, strażak, pielęgniarka). Niektórzy zaś poprzez ubiór chcą pokazać zasobność swojego portfela. Czy pokazywanie swojego statusu poprzez ubiór ma coś wspólnego z modą? Czasem tak, czasem nie (ksiądz nie, bogaty człowiek tak).
Okazuje się, że poprzez zmianę sposobu ubierania można w pewnym sensie zmienić swój status, czy też myślenie o sobie. Znany eksperyment Philipa Zimbardo o więźniach i strażnikach (link opisujący eksperyment tutaj) pokazuje jak mocno ubiór jaki mamy na sobie wywiera na nas presję, aby zachowywać się w odpowiedni sposób. Eksperyment oczywiście nie dotyczył tylko i wyłącznie strojów, a specyficznych warunków, w których znalazły się osoby poddane eksperymentowi, ale Zimbardo w swojej książce "Psychologia i życie" pisze, że pierwsze zmiany w zachowaniu ludzi zauważył już podczas samej zmiany strojów przez te osoby.
Innym przykładem tego jak zademonstrowanie statusu (rzeczywistego bądź wykreowanego) wpływa na to jak się zachowujemy jest powodzenie programu Dress for success opisany przez Wysokie Obcasy: (...) stowarzyszenie Dress for Success Poland ubiera bezrobotne Polki w sukienki, które kiedyś należały do kobiet sukcesu. Idea jest prosta. Raz w roku odbywa się coś na kształt wietrzenia szaf i wtedy prawniczki, bizneswoman, dyrektorki, artystki czy właścicielki firm pozbywają się swoich eleganckich ubrań, w których już nie chodzą. Najczęściej są to markowe sukienki, ale trafiają się też garsonki, żakiety, eleganckie spodnie, apaszki. Prawie nowe, niezniszczone, eleganckie, otoczone nimbem sukcesu trafiają do kobiet, które chcą się takie stać.
Po pierwsze - chodzi o przemianę zewnętrzną. Do sukienki dochodzi wizyta w ekskluzywnym salonie fryzjerskim, u wizażystki, stylistki, czasem u ginekologa i dentysty ("Jakoś zawsze brakowało pieniędzy na leczenie zębów"). Po drugie - o metamorfozę wewnętrzną. Dziewczyny uczestniczą w szkoleniach z autoprezentacji, kreowania wizerunku, wystąpień publicznych, asertywności, dostają też swoją mentorkę. - Chcemy dziewczynom udowodnić, że zmiana jest możliwa. Gdy włożą nową sukienkę, wymalują się i zmienią fryzurę, nagle zaczynają na siebie patrzeć jak na kobietę sukcesu. Na warsztatach uczą się, jak ukryć mankamenty sylwetki, jak mówić o sobie dobre rzeczy, wyznaczać cele na przyszłość i ustawiać priorytety. Nie chodzi o to, żeby pokazać im, że są śliczne, ale że są silne (...).
Każdy strój niesie za sobą pewną informację - pokazuje kim jesteśmy, pozwala na identyfikację z jakąś grupą, potwierdza przynależność społeczną, daje nam poczucie przynależności, bezpieczeństwa. Ubiór może mieć także aspekt polityczny - tutaj najlepszym przykładem będzie moda czasów PRL (polecam film "Political Dress").
Dlaczego dresiarz nosi dresy, a moherowa babcia moherowy beret? Dlaczego normalsi noszą się jak normalsi, a fashionistki w najmodniejsze stylizacje? Dlaczego Witkowski wzbudza takie kontrowersje swoimi udziwnionymi przebraniami na szołbiznesowych ściankach? Jedni coś tym strojem chcą powiedzieć. Inni chcą się za nim schować. Inni kogoś wykreować. A przysłowiowy Kowalski? Co chce Kowalski? Kowalski powie: ja chcę się przyzwoicie ubrać do pracy, żeby spodnie dobrze leżały i żeby mnie z roboty nie wylali. Czyli Kowalski chce się wpisać w pewien dresscode. Każdy z nich wyraża w jakiś sposób siebie, coś o sobie mówi.
Psycholożka Katarzyna Miller niejednokrotnie pisze w swoich książkach (np. "Być kobietą i nie zwariować", "Być kobietą i wreszcie zwariować"), że rozwojowi osobistemu bardzo często towarzyszą zmiany w wyglądzie zewnętrznym; kobiety, które przepracowały jakiegoś swojego wielkiego "syfa" zazwyczaj zmieniały coś w wyglądzie zewnętrznym, rozkwitały, wyrażały siebie na nowo, inaczej - bo już były inne.
Moda i sposób ubierania się budzi ogromne, często skrajne emocje, czego doskonałym przykładem będzie historia Antyfaceta, opisana przez Tygodnik Wrocław. Antyfacet wyraża siebie w sposób niezwykły. Poniżej przytoczę kilka fragmentów pokazujących jak odmienność w kwestii mody, może wpłynąć na życie jednostki i jak reaguje na takiego odmieńca ulica:
(...) Dlatego wybrał damską odzież. Mógłby przecież w przepoconym garniturze produkować zza biurka akademickie manifesty, ale chciał zachować integralność osobowości. Bo zakłamanie grozi rozdwojeniem jaźni albo skierowaną do wewnątrz nienawiścią. - Porzuciłem kompleksy, w które ongiś wpadłem, gdy do dyspozycji miałem jedynie stereotypowe brednie naszego społeczeństwa. Żyję poza tą głupią grą w laski i facetów, a przy tym na co dzień korzystam z obiektywnie lepszych artykułów odzieżowych i kosmetycznych. Polecam noszenie spódnic lub sukienek bez majtek. Tak po prostu, do halki! - prowokuje.
(...) Tę grę w przezwiska prowadzi z nim wrocławska ulica od lat. No cóż, dziwak to dziwak. Czego się spodziewał, skoro tak ubrany wyszedł na miasto!? A to dzieciarnia leci za nim, skandując pedale. A to jakiś łysy faszysta chce go wysłać do gazu. A to menele wyzwą go kwieciście od najgorszych. A to typek z kiepem w gębie każe mu wypierdalać z tego kraju, nic sobie nie robiąc z tego, że Boronowski płaci tu podatki. Czasem jakaś łajza obiecuje rychłą śmierć: Nie będziesz tu miał życia, pedale. Co na to wszystko policja? Ano nic. Raz nawet Antyfacet zgłosił się do nich po ochronę. Stwierdzili, że nie widzą potrzeby. - To jest taki rodzaj policyjnej logiki. Uznają, że skoro mnie jeszcze nie zabili, to zagrożenia nie ma - mówi.
Dlaczego ludzi tak w oczy kole ta odmienność? Zadziwia i ciekawi bo inna? A może moda i związane z nią kanony kulturowe tak głęboko w nas siedzą, że ktoś, kto próbuje interpretować je po swojemu jest w stanie zachwiać naszymi podstawami tak mocno, że aż wychodzimy z siebie i stajemy obok? Jak mieszkańcy Wrocławia. Mnie osobiście trochę dziwi - żeby z powodu ubrania, aż tak zwyzywać człowieka? Choć podejrzewam, że podczas pierwszego spotkania z nim na ulicy sama przestraszyłabym się nieco.
Jeśli chodzi o rozgraniczenie pojęć ubrania - moda w aspekcie wyrażania siebie, to tutaj powiedziałabym, że to jest obszar, gdzie moda zaczyna się mocno dywersyfikować - bo każdy wyraża siebie inaczej (metale, punki, fashionistki, normalsi, antyfaceci i in.).
(4) MODELOWANIE SYLWETKI
I tak od ubioru przeszliśmy do mody. Ubiór modeluje sylwetkę zgodnie z kanonami mody - zwęża bądź poszerza talię, ramiona, albo biodra. Wyszczupla, pogrubia, powiększa czoło, wydłuża szyję. Kobietę czyni męską lub bardzo kobiecą, mężczyźnie lub kobiecie nadaje kształty niedojrzałego chłopca. Dlaczego chcemy być modni, podobać się, zyskać uznanie właśnie w taki sposób? Dlaczego chcemy być dla grupy, z którą się utożsamiamy po prostu ładni/fajni? Dlaczego chcemy demonstrować swoją odmienność poprzez odwracanie się od tego co modne? Dlaczego buntujemy się przeciwko modzie? Dlaczego ślepo za nią podążamy? Dlaczego niektórzy mimo, że są modni w ogóle nie mają swojego stylu? Co to znaczy mieć swój styl i jak go budować? Są to pytania na które nie znam odpowiedzi, ale uważam, że to są bardzo ciekawe zagadnienia na styku psychologii, socjologii, sztuk pięknych, sztuki użytkowej. W tym miejscu, aby pokazać jeszcze jak szerokim tematem są ubiory i jest moda, pragnę dodać, że ubiory są również niejako elementami naszej kultury, a jednocześnie niektóre ubiory są prawdziwymi dziełami sztuki.
|
rys: www.pixabay.com |
Więc czy można w ogóle ominąć w życiu modę?
Niektórzy mniejszą wagę przywiązują do fasonów, inni do jakości, ale dlaczego
na ulicach wszyscy wyglądają tak samo? Bo większość z nas chce się wpisać w obowiązujący kanon mody i nosi ubrania mniej lub bardziej podobne do wszystkich innych. Moda dla wielu oznacza coś innego, a Ci którzy
sprowadzają modę do szafiarek i ich stylizacji, po prostu nie wiedzą o czym mówią. Nie chcąc umniejszać tzw. szafiarkom, chciałabym jednocześnie zaznaczyć, że nie twierdzę, że odpowiedni dobór strojów jest łatwy - dlaczego mówi się, że moda polskiej ulicy jest szara, bura i ponura? Dlatego, że wszyscy potrafią świetnie się ubierać? No chyba nie. Swoją drogą zastanawialiście się dlaczego polska ulica jest szara, bura i ponura (ponoć coraz mniej :) ? Czy nasza szerokość geograficzna, historia i mentalność mają coś z tym wspólnego czy nie?
Na koniec jeszcze pozastanawiam się głośno czy np. dla dwulatki, dla osóbki, która jeszcze nie jest aż tak bardzo uwarunkowana kulturowo (a może jest, a ja się nie znam?) jest ważne co ma na sobie? Powiem tak - jeśli bluzka nie ma lali ani misia lub kotka to spróbujcie tę bezlalkową bluzkę na nią założyć. Nie chcielibyście mieć takiej awantury w domu z rana (z wieczora też nie - piżamka musi mieć koniki pony)! Jeśli zobaczy mnie w ładnej sukience przeżywa to dobre pół godziny z zachwytem w ślicznych dużych oczkach. Wdzięczy się przed lustrem, a kiedy mówimy jej, że ładnie wygląda to tonie w zachwytach. Kto ją tego nauczył? (To pytanie retoryczne, bo na pewno nie ja.)
Kto omija modę, ten omija życie. Proste?
Proste :)
W napisaniu tego posta wspierałam się
książkami, filmami, artykułami wymienionymi w tekście oraz nadesłanym przez blogerkęBeatę tekście o Anytfacecie.