czwartek, 18 czerwca 2015

Moje pierwsze maszyny do szycia

W moim domu maszyny do szycia były od zawsze. Nie ze względu na jakąś działalność zarobkową, bardziej po prostu jako sprzęt AGD. Moje umiejętności krawieckie nie są zbyt zaawansowane, ale były doskonalone na kilku ciekawych maszynach do szycia. Dziś przybliżę Wam trzy maszyny, na których uczyłam się szyć.

Singer
Stary, piękny Singer.


Pierwsza to chyba już zabytek, ale ta która stoi w domu moich rodziców jeszcze działa i nadal jest wykorzystywana. Moja mama odziedziczyła ją po swojej babci, którą bardzo ciepło wspomina, a maszynę pamięta jeszcze ze swoich lat dziecinnych. Nie wiem ile lat ona może mieć, ale jest rzeczywiście nie do zdarcia. Co ciekawe pamiętam, że częściej mój ojciec na niej szył, niż mama!

Maszyna jest jeszcze całkiem kompletna: posiada futerał i szufladkę (nie widać jej na zdjęciu), stoi dumnie na pięknym charakterystycznym stole na kółkach. Istotną kwestią jest fakt, że cały mechanizm pozostał w niej oryginalny, wprawia się ją w ruch za pomocą pedału i koła zamachowego. Jak dla mnie - dość trudne w użytku, trzeba się przyzwyczaić.


Łucznik

Łucznik z lat 80. - model 877.
To na nim uszyłam swoje pierwsze poważne spodnie i spódnice!

Ta maszyna również należy do mojej mamy, ale zakupiła ją razem z moim tatą do użytku gospodarstwa domowego. Było to za czasów PRL-u, kiedy ludzie zazwyczaj sami sobie szyli, skracali, przerabiali. Mama mi nią uszyła niejedną sukieneczkę czy strój na bal przebierańców  :D

Ta maszyna również ma wszystkie fabryczne części, nic nie poginęło: wyposażona jest w instrukcję obsługi, pokrowiec i komplety igieł do szycia. Jeśli chodzi o jej funkcjonalność to ma wszystko czego początkujący (i nie tylko) potrzebuje: wolne ramię, podstawowe ściegi (w tym zyg-zak), możliwość napinania nici górnej, nacisku stopki i regulacje ściegu. Oryginalny zasilacz od niej uległ zniszczeniu, jednak nie miałam większego problemu z zakupem zamiennika. I co najważniejsze w tym egzemplarzu - nie trzeba jej regulować, zawsze dobrze szyje. O maszynach Łucznika sporo można się naczytać dobrego i złego. Tutaj mogę napisać jedynie dobrze :)

Privileg

Privileg Victoria Lady 8700 F. Niestety nie dla mnie :(
To z kolei pierwsza moja maszyna zakupiona za  własne pieniążki! Niestety wybór był kompletnym niewypałem. Maszyna posiada wahacz rotacyjny i niestety nie mogłam sobie z nim poradzić. Na początku jak przywiozłam ją z komisu to owszem tak, ale jak trochę postała i ciut się rozregulowała, to już nic nie potrafiłam z nią zrobić. Dziś stoi i czeka na swoje lepsze czasy, albo nowego właściciela. Generalnie nie ma żadnego pokrowca, w komplecie miała zasilacz, ma więcej ściegów niż Łucznik i w ogóle wydaje się bardziej zaawansowaną maszyną, ale niestety nie sprawdziła mi się w ogóle :(

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz